-jak to jeszcze nie byłeś w szpitalu? cholera, othello.. - spojrzał na niego jak na niedorozwiniętego, podnosząc się z kanapy - ktoś ci powiedział, że jesteś najgorszym kumplem? - zapytał, podciągając bokserki, żeby przez przypadek nie zaświecić przed othellem swoimi klejnotami rodowymi, bo mógłby pozbawić go wzroku takimi widokami. he he - w takim razie daj mi minutę, ubieram się i jedziemy, poszukaj moich kluczyków. powinny być gdzieś na biurku - machnął ręką, wskazując na kąt, w którym stało ów biurko z jego macbookiem na środku, sam zaś zniknął w pokoju. miał ochotę pierdolnąć othello za to, że sprawia wrażenie obojętnego na stan frycka, chociaż teoretycznie powinien być jego najlepszym kumplem. sporo przegapił, skoro myślał, że dalej są jak bracia. ale nikt z nim nie rozmawiał, kiedy był na odwyku i to pewnie dlatego.

othello się trochę wkurzył i przewrócił oczętami, kiedy został nazwany najgorszym kumplem. zdawał sobie z tego sprawę ale nie potrzebował, by ktoś mu to jeszcze wypominał - dzięki za ciepłe słowo. naprawdę potrzebowałem takiego wsparcia - mruknął ironizując, po czym otworzył szufladę, wyjął kluczyki, jednak jego uwagę zwróciło coś jeszcze, a mianowicie zdjęcie lexie. zmroziło go trochę, wyjął zdjęcie i przyglądał się jemu przez chwilę, po czym pokazał je nejtowi bez słowa, z dość groźną miną, oczekując jakiegokolwiek wytłumaczenia. biedny othello.

-nie będę udzielał wsparcia komuś kto ma w dupie swojego najlepszego.. - urwał, drapiąc się z zakłopotaniem po nieogolonym policzku. w końcu zrobił głupią minę i wzruszył ramionami, podchodząc do othello i wyrywając mu zdjęcie, które wrzucił z powrotem do szuflady, zamykając ją z hukiem - zdjęcie - mruknął tak jakby othello sam się tego faktu nie domyślił - więc jedziemy, czy nie? - ponaglił kumpla, zastanawiając się co powinien mu powiedzieć na temat półnagiej lexie w jego szufladzie. to dopiero głupio zabrzmiało.

- co to do chuja pana miało znaczyć?! - chyba zdążył się domyślić, że nejt puka większość dziewczyn, którym robi zdjęcia, dlatego to go lekko zaniepokoiło - dlaczego masz półnagą lexie w szufladzie?! - jeśli nie znajdziesz jakiejś sensownej wymówki, to zaraz ty będziesz potrzebował wsparcia. nie chcę żebyś zaliczał lexie, zrozumiano?! myślałem, że to oczywiste, że jest dla ciebie nietykalna!! - wydarł się - wystarczy, że fryderyk ją puka do kurwy nędzy! więc jeśli ja mam w dupie swoich kumpli to ty również! - oj wkurzył się wkurzył.

-nie wiem, może dlatego, że zrobiłem jej zdjęcie i wydrukowałem, żeby dodać do swojego portfolio? - zapytał, unosząc brwi i wpatrując się othello prosto w oczy, żeby nie pomyślał, że kłamie. chociaż kłamał. nie planował dodawać tego zdjęcia do portfolio, a po prostu wydawało mu się na tyle hipnotyzujące, że nie mógł oderwać od niego oczu - nie zaliczam lexie, opanuj się człowieku - krzyknął, chcąc jakoś przegadać othella, wcinając mu się w słowo - nawet jeśli bym ją posuwał, to chyba nie twój zasrany interes odkąd rozpowiadasz na lewo i prawo jak to masz na nią wyjebane i nic dla ciebie nie znaczy, do chuja pana, nie możesz trzymać jej w wyimaginowanej szklanej bańce tylko dlatego, że kiedyś byliście razem! fryderyk z nią spał? - zapytał po chwili zdziwiony, bo dopiero teraz to do niego dotarło. zmarszczył brwi, drapiąc się po czubku głowy - ale numer.

- jak mogę mieć na nią wyjebane, skoro zaliczają ją moi najlepsi kumple! chciałbym się w końcu od niej odciąć, a wy sprawiacie,że to staje się niemożliwe! to nie jest wszystko takie proste, bo ja ją naprawdę kochałem! poza tym myślałem, że wszystko co posuwasz jest moją sprawą, odkąd się przyjaźnimy, do kurwy nędzy! w paryżu jest tyle fajnych lasi, więc dlaczego ona?! - zapytał, nadal pogrążając się w złości i lekkim niepokoju, bo bał się, że właśnie traci kolejnego swojego przyjaciela</3

-nie zaliczyłem jej, othello. ile razy mam ci to jeszcze powtórzyć? może wysłać wiadomość na fejsbuku, listownie i kurierem? do kurwy nędzy - zirytował się, mając ochotę wydłubać othello mózg przez oko, zdeptać i wsadzić z powrotem, licząc na to, że może dzięki temu się trochę ogarnie. haha, jak uroczo - ale mam ochotę, dobra? mam na nią wielką ochotę odkąd wczoraj stała przede mną w samym.. nie wiem co to było, ale prześwitywało.. i wiesz co? nic z tym nie zrobiłem, bo jesteś moim najlepszym kumplem - w tym momencie wyglądał na naprawdę urażonego tym jak othello bezpodstawnie na niego naskoczył - a przynajmniej tak mi się wydawało.

- to trzeba było jej tutaj nie przyprowadzać, skoro aż tak wielką masz na nią ochotę i szczerze wątpię,że tylko na tym się skończy.przecież cię znam. - powiedział, nieco się już uspokajając. odwrócił się do niego plecami,opierając dłonie na jakiejś szafeczce, lekko przygarbiając się. czuł się paskudnie z tym wszystkim na głowie i w sumie już sam nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć - poza tym czuję się wzruszony, że jej nie puknąłeś wtedy tylko przez wzgląd na mnie. - w jego głosie można było wyczuć ironię, a sam othello wyglądał trochę tak, jakby zaraz miał być ukrzyżowany.

-sama chciała tu przyjść! myślisz, że w każdej historii to ja jestem tym czarnym charakterem? - zapytał, kręcąc głową i również odchodząc kawałek od othello, zmniejszając dystans między nimi dwukrotnie (skoro to dzień z matematyką xd) po drugiej części jego wypowiedzi. chwycił go za koszulkę - w tym momencie mam ochotę ją puknąć ze względu na ciebie - warknął. oj.

- no to na co jeszcze czekasz - syknął. teraz jego aniołstróż powinien mu wyrecytować'nie porzucaj nadzieję', bo othello już niestety nie łudził się, że nejt nadal bęzdzie jego najlepszym kumplem od kołyski, skoro przez to wszystko nawet nie umieją ze sobą rozmawiać. w sumie duża wina w tym była othella, skoro od razu na niego naskoczył, jednak to tylko skutek tego, że z nikim nie rozmawiał o tym, jak paskudnie się z tym wszystkim czuje. w końcu prowadzi stan wojenny z lexie, stracił też brooklyn i przyjaciela, który leży w szpitalu, w którym go nawet nie odwiedził i nie miał odwagi by to uczynić, a teraz na dodatek przez lexie traci też nejta, co skutecznie łamało mu serduszko, czego nejt się pewnie nie domyślał, bo othello chował to za kamienna twarzą i lodowatym spojrzeniem wbitym w niego w tym momencie.

-na to aż stąd wyjdziesz, bo w przeciwieństwie do ciebie nie lubię robić tego przy publiczności - pewnie nawiązywał do seksu na pralce z brooke, bo z tego co pamiętam ktoś im tam wtedy wlazł. w każdym razie w końcu puścił othella, odpychając go od siebie i otrzepując koszulkę. faktycznie nie domyślał się tego co siedzi w środku othella poza tasiemcem, żża, bo niestety nie posiadał szóstego zmysłu i nie potrafił czytać w myślach jak edward cullen, toteż w tym momencie othello był dla niego nieczułym chujkiem.

- no to baw się dobrze - syknął, wziął kurtkę i wyszedł, trzaskając mocno drzwiami.