pewnie dopiero wracała z sylwestra, mihih. ale przynajmniej ogarnięta i jakoś wyglądająca, a nie zgony na każdym kroku gdzieś leżące pod ławką. czekała więc na metro, siedząc na jednej z ławeczek na szczęście wolnej od zgonów, nucąc coś pod nosem.

julien wracał z jakiegoś melanżu, pewnie jakieś after party po sylwestrze. chyba jednak ten melanż nie był jakoś przesadnie udany, bowiem było w miarę wcześnie. czekał na metro, nieopodal ławki na której siedziała annik, jednak jej nie dostrzegł, bo był zaabsorbowany oglądaniem przechodzących ludzi, co robił z nudów.

annik się trochę przysnęło na tej ławeczce i dopiero obudził ją zgrzyt odjeżdżającego metra, więc prawdopodobnie będzie musiała czekać na następne ileś tam minut, pewnie dwadzieścia, bo jak wczoraj nasze chodziło chyba po dwadzieścia pięć albo co piętnaście, to wiadomo. poderwała się z ławeczki, że może jeszcze zdąży albo motorniczy się nad nią zlituje, ale tak się nie stało, więc tylko westchnęła z rezygnacją i odwróciła się na pięcie, zauważając juliena, przez co o mało nie zrobiła fikołka do tyłu. pewnie byli sami na peronie, groza! - cześć - wydusiła tylko, opatulając się szczelniej szaliczkiem.

julien był również zaskoczony tym spotkaniem, bo nie widział annik sto lat i prawdę mówiąc jakoś nie chciał jej spotkać. uznajmy, że poroniła i rozstali się w jakichś burzliwych okolicznościach, żeby było ciekawiej! - o, cześć - powiedział, nieco zmieszany, bo kompletnie nie wiedział jak sie zachować w tej sytuacji. podrapał się po głowie, po czym uśmiechnął się lekko, chcąc tym samym rozluźnić nieco atmosferę - nie spodziewałem się ciebie tu spotkać. co tam, jak żyjesz? - zapytał jak gdyby nigdy nic, wbijając ręce w kieszenie spodni.

już automatycznie miała ochotę się popłakać, bo odebrała to tak, że teraz będą traktować się jak obcy i ich znajomość teraz zakończy się na 'cześć, co tam?', co jest w sumie prawdopodobne, ale najwidoczniej annik przywiązywała do tego większą wagę. również wcisnęła ręce w kieszenie płaszczyka, spoglądając na juliena nieco spod byka. - też się tutaj ciebie nie spodziewałam - powiedziała z lekkim naciskiem, dając mu do zrozumienia, że wcale takiego spotkania nie chciała, więc po prostu bez słowa skierowała się w stronę ławeczek i znów na jednej usiadła, bawiąc się dłońmi, bo zapewne zawsze tak robiła, jak była lekko zdenerwowana. - może być - wzruszyła tylko ramionkami, dalej na niego nie patrząc.

julien zapewne wiedział, że annik się denerwuje, bo znał wszystkie jej gesty na pamięć. poszedł więc za nią i również spoczął sobie na ławeczce, przez chwilę gapiąc się na swoje buty, pewnie jakieś ładne najeczki, odpowiednie do panującej aury. - liczyłem na nieco cieplejsze powitanie, skoro już się widzimy - powiedział po chwili, wlepiając spojrzenie w annik, bowiem skoro nie widział jej tak długo, chciał wyłapać czy coś się w jej wyglądzie zmieniło. nie zauważył jednak żadnej różnicy, nadal była tak samo ładna.

już miała zamiar na niego krzyczeć, jednak się powstrzymała w odpowiednim momencie, żeby nie wyszło jeszcze bardziej głupio niż już się tak naprawdę zrobiło. przeniosła w końcu na niego spojrzenie, ale pewnie jego wzrok ją nieco peszył, więc znów wróciła do wpatrywania się w swoje dłonie. - przepraszam, sylwester mi się nie udał - westchnęła pod nosem, postanawiając to wszystko zwalić na nieudany wieczór oraz after, skoro spędza go w metrze, mihih. związała włosy w jakiś koczek na środku głowy, zapadając się nieco w ławeczkę. dobrze, że było ją w ogóle widać zza jej grubego szalika. - a co u ciebie? - postanowiła rzucić ogólnikowym pytaniem. pewnie najbardziej ją interesowało, czy kogoś ma, he he.

- a mnie się udał, gorzej z afterem - stwierdził, siląc się na jakiś uśmiech w stronę annik, nie dlatego, że nie umiał się już do niej uśmiechać, a raczej dlatego, że był równie mocno skrępowany tą sytuacją jak ona. w końcu o czym tu rozmawiać z ekdziewczyną, kiedy w dodatku rozstano się w niezbyt miłych okolicznościach. - u mnie w porządku, jakoś lepiej mi się żyję w francji - powiedział, ale fail z jego strony, ale cóż miał na to poradzić, że wolał swoje rodzinne strony od mroźnej szwecji. przeczesał palcami włosy, nie zdradzając tego, czy kogoś ma, bo nawet jeśli to by się nie chwalił. ale spokojnie, nikogo nie ma, bo po annik nie chciał pakować się w poważne związki.

pokiwała tylko głową ze zrozumieniem, podkurczając nogi pod siebie, obserwując tablicę z tym, kiedy będzie metro, marszcząc nieznacznie brwi. - chyba pójdę piechotą - zdecydowała i chciała podnieść się z ławeczki, ale pewnie tak czy siak miała ochotę dalej trochę pogadać z julienem, choć było jej trochę smutno, bo jak sobie przypominała, że już przez pewien czas ze sobą mieszkali, było im słodko oraz kolorowo, to każdemu zrobiłoby się nieco dołująco. to potwierdzone naukowo, jak włącze sobie muzykę, to nie umiem normalnie pisać xd - mi właściwie tak samo - wzruszyła ramionami, zerkając na niego co i raz. - co u polly? - zagadnęła na bezpieczny temat. może polly jej teraz nie lubi i dopiero by było ;c

- mogę cię odprowadzić - powiedział szybko, bo mimo wszystko wolał, aby nie spacerowała sama o tej porze, bo jest niebezpiecznie. chyba się nadal martwił o annik, wiadomo. - u polly w prządku, sama powinnaś ją o to zapytać - wzruszył ramionami, bowiem siostrę widywał praktycznie tylko od święta. - to jak, czekamy na metro czy idziemy pieszo? - zapytał, zerkając ukradkiem na annik, byleby tylko coś powiedzieć, bo bał się niezręcznej ciszy jak ognia.

zmarszczyła tylko nieznacznie brwi, bo również bała się niezręcznej ciszy, a prawdopodobnie taka zapadnie, kiedy będą na wspólnym spacerku. - możesz mnie odprowadzić - powiedziała jednak po chwili, wstała z laweczki i poszli, gdzie zaczniesz, hyhy.