stał tutaj i palił papierosa, miał rzucić od pierwszego stycznia. to było takie postanowienie noworoczne, ale każdego ranka rzuca, a wieczorem mówi, że rzuci na drugi dzień, oj tam oj tam. liczył gwiazdki na niebie.

wracała ze szpitala, bo podejrzewam, że jako siostra fryderyka, została powiadomiona o wypadku. pewnie nie była w najlepszym nastroju, czemu nie trzeba się dziwić. w jakichś niejasnych okolicznościach, poślizgnęła się i upadła, tuż pod nogami olafa, klnąc siarczyście, tak że starsze panie patrzyły na nią nieco oburzone, ale co miała poradzić, że prawie straciła brata + jeszcze ten upadek. bad day

poznał ellie z tego campingu czy czegoś - co klniesz, ślisko jest to się wywaliłaś borze - wyrzucił fajkę i pochylił się nad nią by pomóc jej wstać. pomachał do tych oburzonych pań i odprowadził ellie na jakąś ławkę - pamiętasz mnie? - wyszczerzył się w jej stronę, ale no co jak co jeszcze dopytał czy wszystko w porządku bo być może ubiła sobie pośladki.

- borze, jeszcze ciebie mi tutaj brakowało - mruknęła, korzystając z pomocy olafa i wstając. - klnę, bo mam na to ochotę. jak ci nie pasuje, to stąd sobie idź - dodała, otrzepując chudy tyłek, który pewnie sobie nieco odbiła, ale udawała, ze wszystko jest w porządku. pomyślała sobie, że zimna ławka zadziała jak okład z lodu, więc skorzystała z okazji i przysiadła. - jasne, ze cię pamiętam, cherlaku - dodała, bo przypomniało jej się, że nie miał sześciopaku.

- ej no borze, ja wtedy żartowałem, naprawdę przepraszam. może miałem zły humor albo okres - opadły mu ramiona i zrobił podkówkę z ust - ej no nie obrażaj się na mnie, jesteś ładna i w ogóle, ehe, tylko już mi nie mów, że mam iść! - już sięgał do kieszeni po fajurke ale jednak zrezygnował, co będzie jarał i jarał i jarał... - dobra ellie, coś się nie prostujesz zbytnio. ubiłaś sobie pupę? - zerknął na jej tyłeczek, hehe

- masz chyba pecha, bo tym razem to ja mam zły humor - mruknęła, po czym przewróciła oczami - z łaski swojej nie gap się na mój tyłek tak ostentacyjnie - dodała, odgarniając pasmo długich włosów za siebie - poza tym wszystko w porządku, nic mnie nie boli, a nawet gdyby i tak nie dałabym ci pomasować. więc natychmiast kasuj wszystkie myśli nieczyste - wymamrotała, po czym spojrzała na olafa spod firany długich rzęs - i możesz mnie poczęstować papierosem.

- spoko... - mruknął tylko, wyjął paczkę fajek i wyciągnął w jej stronę nie patrząc nawet. lubił odwalać smutnego chłopca ze złamanym sercem czasami i w ogóle - bierz - przy okazji wyciągnął ognia żeby jej odpalić. ale była chamowata, no nie mógł sobie darować. powinien był się przynajmniej wtedy inaczej zachowywać to może teraz by jakaś milsza była, nie wiedział, że frycek miał wypadek!

- dzięki - powiedziała, od razu sie zaciągając, choć nigdy wcześniej nie paliła papierosów, co zaowocowało tym, ze zaczęła kaszleć, jednak zaraz doszła z tym do ładu, pozwalając nikotynie ukoić jej zszargane nerwy. co prawda za chuja pana jej papieros nie smakował, ale wyobrażała sobie że to szisza bananowa albo truskawkowa. westchnęła cicho kilka razy, gapiąc się w jakiś punkt, którym był pewnie jakiś japoński turysta. olaf miał pecha, że zastał ją akurat w takim nastroju.