stała na zaspie, śpiewając hymn polski, a ręce trzymała jeszcze nieotwartą butelkę wódki, bo najprawdopodbniej nie zrezygnowała z nałogów. po chwili się zmęczyła, więc przysiadła na śniegu, wbijając butelkę obok siebie jako naturalną lodówkę albo coś takiego.

paliła papierosa i siedziała na zaspie, jak mały dzieciak, bo w gruncie rzeczy lubiła śnieg. poza tym podobało jej się to, że tutaj nikogo nie było, tak więc miała święty spokój.

nie wiem co tu robiła! uznała, że się wybierze na camping żeby odreagować czy coś bo miała już dosyć. było jej strasznie zimno i nie wiedziała co ma ze sobą począć, w ogóle przemokły jej kozaczki i miała wrażenie, że odpadają jej palce u nóg.

korek, nieco spóźniony dopiero dotarł do chatki w środku lasu. przed wejściem ujrzał lexie, więc podszedłdo niej z promiennym uśmiechem na gębusi i przywitał się z nią - cześć, co tam? chyba trochę się spóźniłem, co nie? - zapytał, zerkając na zegarek.spóźnił się pewnie o okrągłą dobę. w każdym razie westchnął, zmęczony podróżą i przysiadł sobie na zaspie obok lex - nie boicie się wszyscy tutaj nocować? po ciemku jest tu...dosyć strasznie.zwłaszcza,że niedawno znaleźli tu trupa - który nie był konorem, jak to głosiły legendy, a jego ofiarą, muahahaha.

nie spodobało jej się to, że ktoś zakłócił jej spokój, znajdując się na 'jej' terenie, który w rzeczywistości wcale do niej nie należał, bo to ze alxandra tu siedziała nie dawało jej prawa własności. tak czy siak była niezadowolona, ze ktoś tutaj przyszedł. - takie buty nie nadają się na śnieg - rzuciła do dziewczyny, bo sama miała większe doświadczenie w takich campingach, bo bywała często swego czasu, także postanowiła podzielić się dobrą radą. - coreey! - zapiszczała na jego widok, bo nie widziała go milion lat świetlnych, a swego czasu go lubiła także zaraz go uścisnęła, co skończyło się tym, że korek wylądował cały w zaspie. - nie strasz mnie, właściwie to dopiero dzis przyjechałam wiec nic o tym miejscu nie wiem! - stwierdziła, otrzepując się ze śniegu, kiedy już oderwała się od coreya.

corey był nieco przerażony tym, że przed chwilą wylądował w zaspie, jednak kiedy się podniósł i otrzepał to zaśmiał się trochę niepewnie i dość głupkowato, jak to korek,który był najuroczejszą istotą na ziemi - a to kto? - zapytał po cichu, wskazując na abbey, którą widział pierwszy raz na oczy - myślałem,że będą tu sami znajomi.są wszyscy? - zapytał - jest othello? - dodał, bo był przekonany, że jeszcze ze sobą chodzą! najwidoczniej był zbyt zajęty ostatnio odkrywaniem swojego homoseksualizmu i nie byl na czasie z nowinkami.

popatrzyła tylko na swoje buty. ALE JEJ POJECHAŁA... - spoko - powiedziała tylko i uznała, że mogła rzeczywiście inaczej się ubrać, ale w sumie miała to w dupie, ta lasia nie zastała swojego chłopaka w czasie dochodzenia . w ogóle gdy usłyszała słowa coreya to aż się zastanowiła czy przypadkiem nie powinna stąd zwiać, zapewne nie będzie mogła spać pół nocy i będzie patrzyła czy przypadkiem nikt nie stoi za oknem.

- nie wiem - powiedziała, bo nie przypominam sobie, aby znała abbey. w każdym razie zmieszała się trochę na wzmiankę o othellu - nie wiem, nie widziałam go milion lat, nawet nie wiem czy żyje i prawdę mówiąc nic a nic mnie to nie obchodzi - powiedziała szybko, zakładając pokręcony kosmyk włosów za ucho, bo w takich warunkach nie miała czasu by je prostować. - lepiej powiedz co u ciebie - zachęciła go z ładnym uśmiechem, aby zmienić temat, który najwyraźniej jej nie pasował.

- cześć jestem korek! - zawołał do dziewczyny, machając jej łapką i uśmiechając się promiennie, po czym wrócił do rozmowy z lex - dlaczego? przecież jesteście razem, co nie? jesteście razem. macie kryzys? nie jesteście razem? o borze, tak mi głupio! i przykro! co się stało? chodzi o brook? o fryderyka? o kogo? - zapytał.może był trochę nazbyt ciekawski, ale się martwił.nie wiem,może miał sklerozę, bo ja już sama nie pamiętam!

- nie jesteśmy razem i to od kilku miesięcy - wzruszyła ramionami, bo chyba nadal była na etapie nie odzywania się do othella, bo i to przechodzili. w każdym razie gdyby go spotkała znowu udawałaby, ze go nie zna, bo starała się wyprzeć wszystkie wspomnienia z nim związane, co nawet nieźle jej szło, skoro normalnie funkcjonowała. - hm, podobno mnie kochał i brók też, coś takiego - wzruszyła ramionami, brzmiąc wyjątkowo kpiąco, bo z perspektywy czasu jego słowa ją wręcz bawiły. - zresztą to nieistotne, nawet nie wiem co w nim widziałam. chyba chciałam zrobić na złość rodzicom, chodząc z kompletnym debilem - stwierdziła po chwili namysłu, niech to sobie wmawia dalej.

- cześć...korek - pomachała mu i poszła gdzieś xd

- fakt, zachował się jak kompletny kretyn - pokiwał głową, ale tak czy siak lubił othella i jego kolegów, bo jak dla korka byli bardzo przystojni i nie raz miał z nimi mokre sny. poza tym byłoby mu trochę przykro gdyby ich paczka się rozpadła, a chyba właśnie była w trakcie rozkładu, skoro frycek tak się sfochał na othella i tak dalej. - może wejdziemy do środka? strasznie tu zimno. - powiedział i gdyby wiedział,że w tej jaskini czai się othello, to by jej pewnie tego nie proponował ;o

- ok - stwierdziła, po czym otrzepała tyłek ze śniegu i poszli gdzieś, gdzie zacznę.